Orędzie papieża Franciszka na 61. Światowy Dzień Modlitw o Powołania (21 kwietnia)
„Powołani, by siać nadzieję i budować pokój” - to hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Powołania.
Obudźmy się ze snu, wyjdźmy z obojętności, otwórzmy kraty więzienia, w którym czasami się zamykaliśmy, aby każdy z nas mógł odkryć swoje powołanie w Kościele i w świecie, i stać się pielgrzymem nadziei i budowniczym pokoju! – napisał papież Franciszek w orędziu na 61. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który będziemy obchodzić 21 kwietnia, w IV Niedzielę Wielkanocną, zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza. Temat orędzia brzmi: „Powołani, by siać nadzieję i budować pokój”.
Publikujemy pełny tekst orędzia:
Powołani, by siać nadzieję i budować pokój
Drodzy Bracia i Siostry!
Każdego roku Światowy Dzień Modlitw o Powołania zachęca nas do rozważenia cennego daru powołania, jakie Pan kieruje do każdego z nas, swojego wiernego ludu w drodze, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego planie miłości i ucieleśniać piękno Ewangelii w różnych stanach życia. Słuchanie Bożego powołania, które nie jest zewnętrznie narzuconym obowiązkiem, np. w imię religijnego ideału, jest natomiast najpewniejszym sposobem, w jaki możemy umacniać pragnienie szczęścia, które w sobie nosimy: nasze życie urzeczywistnia się i spełnia, gdy odkrywamy kim jesteśmy, jakie są nasze cechy, w jakiej dziedzinie możemy je dobrze wykorzystać, jaką drogę możemy obrać, aby stać się znakiem i narzędziem miłości, akceptacji, piękna i pokoju w sytuacjach, w których żyjemy.
Zatem, ten Dzień jest zawsze piękną okazją, aby z wdzięcznością wspominać przed Panem wierną, codzienną i często ukrytą pracę tych, którzy przyjęli powołanie angażujące całe ich życie. Myślę o matkach i ojcach, którzy nie troszczą się przede wszystkim o siebie i nie podążają za nurtem powierzchownego stylu, ale podporządkowują swoje życie trosce o relacje, z miłością i bezinteresownością otwierając się na dar życia i poświęcając się służbie na rzecz swoich dzieci oraz ich wzrastania. Myślę o tych, którzy wykonują swoją pracę z poświęceniem i duchem współpracy; o tych, którzy na różnych polach i na różne sposoby angażują się w budowanie bardziej sprawiedliwego świata, bardziej solidarnej gospodarki, bardziej sprawiedliwej polityki, bardziej ludzkiego społeczeństwa: o wszystkich ludziach dobrej woli, którzy poświęcają się dobru wspólnemu. Myślę o osobach konsekrowanych, które ofiarowują swoje życie Panu w ciszy modlitwy, a także w działaniu apostolskim, czasami na obszarach granicznych, i nie szczędząc sił, twórczo realizując swój charyzmat i poświęcając je spotykanym ludziom. Myślę też o tych, którzy przyjęli powołanie do sakramentalnego kapłaństwa i poświęcają się głoszeniu Ewangelii oraz dzielą swoje życie, wraz z Chlebem eucharystycznym, na rzecz braci i sióstr, siejąc nadzieję i ukazując wszystkim piękno Królestwa Bożego.
Ludziom młodym, zwłaszcza tym, którzy czują się oddaleni lub nie ufają Kościołowi, chciałbym powiedzieć: dajcie się zafascynować Jezusowi, kierujcie do Niego wasze ważne pytania poprzez karty Ewangelii, pozwólcie się zaniepokoić Jego obecnością, która zawsze wprowadza nas w zbawienny w kryzys. On szanuje naszą wolność bardziej niż ktokolwiek inny, nie narzuca się, lecz proponuje siebie: pozostawcie Mu przestrzeń, a odnajdziecie swoje szczęście w pójściu za Nim a, jeśli tego od was zażąda, w całkowitym oddaniu się Jemu.
Lud w drodze
Polifonia charyzmatów i powołań, które Wspólnota chrześcijańska rozpoznaje i którym towarzyszy, pomaga nam w pełni zrozumieć naszą tożsamość jako chrześcijan: jako Lud Boży kroczący ulicami świata, ożywiany przez Ducha Świętego i włączony jak żywe kamienie w Ciało Chrystusa, każdy z nas odkrywa, że jesteśmy członkami wielkiej rodziny, dziećmi Ojca oraz braćmi i siostrami naszych bliźnich. Nie jesteśmy wyspami zamkniętymi w sobie, ale częścią całości. Stąd Światowy Dzień Modlitw o Powołania nosi odciśniętą pieczęć synodalności: istnieje wiele charyzmatów, a my jesteśmy wezwani do słuchania siebie nawzajem i do podążania razem, aby je odkrywać i rozeznawać, do czego wzywa nas Duch dla dobra wszystkich.
Ponadto, w obecnym momencie dziejowym wspólna droga prowadzi nas do Roku Jubileuszowego 2025. Idźmy jako pielgrzymi nadziei w kierunku Roku Świętego, abyśmy odkrywając na nowo swoje powołanie i odnosząc się do różnych darów Ducha, byli w świecie nosicielami i świadkami marzenia Jezusa: tworzyć jedną rodzinę, zjednoczoną w miłości Boga i złączoną więzią miłości, dzielenia się i braterstwa.
Dzień ten poświęcony jest w szczególności modlitwie, aby wyprosić u Ojca dar świętych powołań do budowania Jego Królestwa: „proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo!” (Łk 10, 2). A modlitwa – jak wiemy – bardziej polega na słuchaniu, niż na słowach kierowanych do Boga. Pan przemawia do naszego serca i chce je zastać otwartym, szczerym i hojnym. Jego Słowo stało się ciałem w Jezusie Chrystusie, który objawia i przekazuje nam całą wolę Ojca. W tym roku 2024, poświęconym właśnie modlitwie w ramach przygotowań do Jubileuszu, jesteśmy wezwani do ponownego odkrycia bezcennego daru możliwości dialogu z Panem, z serca do serca, stając się w ten sposób pielgrzymami nadziei, ponieważ „modlitwa jest pierwszą siłą nadziei. Modlisz się, i nadzieja rośnie, rozwija się. Powiedziałbym, że modlitwa otwiera drzwi nadziei. Nadzieja jest, ale moją modlitwą otwieram jej drzwi” (Katecheza, 20 maja 2020 r.; L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 6 (423)/2020, s. 13).
Pielgrzymi nadziei i budowniczowie pokoju
Ale co to znaczy być pielgrzymem? Ten, kto podejmuje pielgrzymkę, stara się przede wszystkim mieć jasny cel i zawsze nosi go w swoim sercu i umyśle. Jednocześnie jednak, aby osiągnąć ów cel, trzeba skoncentrować się na kroku obecnym, aby stawić mu czoła, trzeba być lekkim, pozbyć się niepotrzebnych ciężarów, nosić to, co niezbędne i zmagać się każdego dnia, aby zmęczenie, strach, niepewność i mroki nie zagradzały obranej drogi. Bycie pielgrzymem oznacza więc wyruszanie na nowo każdego dnia, rozpoczynanie zawsze od nowa, odnajdywanie entuzjazmu i siły do pokonywania kolejnych etapów drogi, które pomimo znużenia i trudności zawsze otwierają przed nami nowe horyzonty i nieznane widoki.
Znaczenie chrześcijańskiej pielgrzymki jest właśnie takie: wyruszamy w drogę, aby odkryć miłość Boga, a jednocześnie odkryć siebie, poprzez podróż wewnętrzną, ale zawsze pobudzaną wielością relacji. Jesteśmy zatem pielgrzymami, ponieważ jesteśmy powołani: powołani, by kochać Boga i kochać siebie nawzajem. W ten sposób nasze pielgrzymowanie po tej ziemi nigdy nie kończy się daremnym zmęczeniem lub bezcelowym wędrowaniem. Wręcz przeciwnie, każdego dnia, odpowiadając na nasze powołanie, staramy się podejmować możliwe kroki w kierunku nowego świata, w którym będziemy żyć w pokoju, sprawiedliwości i miłości. Jesteśmy pielgrzymami nadziei, ponieważ zmierzamy ku lepszej przyszłości i staramy się ją budować przemierzając drogę.
Taki jest ostatecznie cel każdego powołania: stawać się mężczyznami i kobietami nadziei. Jako jednostki i wspólnoty, w różnorodności charyzmatów i posług, wszyscy jesteśmy wezwani do „nadawania ciała i serca” nadziei Ewangelii w świecie naznaczonym epokowymi wyzwaniami: groźnym rozszerzaniem się trzeciej wojny światowej w kawałkach; tłumami migrantów uciekających ze swoich krajów w poszukiwaniu lepszej przyszłości; ciągłym wzrostem liczby ubogich; niebezpieczeństwem nieodwracalnego zagrożenia zdrowia naszej planety. Do tego wszystkiego należy dodać trudności, które napotykamy na co dzień, i które niekiedy grożą nam popadnięciem w rezygnację lub defetyzm.
Zatem, w tych naszych czasach, decydujące znaczenie dla nas, chrześcijan, ma pielęgnowanie patrzenia pełnego nadziei, abyśmy mogli owocnie pracować, odpowiadając na powierzone nam powołanie, w służbie Królestwa Bożego, Królestwa miłości, sprawiedliwości i pokoju. Ta nadzieja – zapewnia nas św. Paweł – „zawieść nie może” (Rz 5, 5), ponieważ jest obietnicą, którą Pan Jezus nam uczynił, że pozostanie z nami na zawsze i zaangażuje nas w dzieło odkupienia, którego chce dokonać w sercu każdego człowieka i w „sercu” stworzenia. Ta nadzieja znajduje swój ośrodek pobudzający w zmartwychwstaniu Chrystusa, które „zawiera żywotną siłę, która przeniknęła świat. Tam, gdzie wszystko wydaje się martwe, ze wszystkich stron pojawiają się ponownie kiełki zmartwychwstania. Jest to siła niemająca sobie równych. To prawda, iż wiele razy wydaje się, że Bóg nie istnieje: widzimy niesprawiedliwość, złość, obojętność i okrucieństwo, które nie ustępują. Jednak jest tak samo pewne, że pośród ciemności zaczyna zawsze wyrastać coś nowego, co wcześniej czy później przynosi owoc” (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 276). Apostoł Paweł ponownie stwierdza, że „w nadziei już jesteśmy zbawieni” (Rz 8, 24). Odkupienie dokonane w wydarzeniu paschalnym daje nadzieję, pewną, niezawodną nadzieję, z którą możemy stawić czoła wyzwaniom teraźniejszości.
Bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza zatem budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa, wiedząc, że każde nasze przedsięwzięcie, w powołaniu, które przyjęliśmy i realizujemy, nie pada w próżnię. Pomimo porażek i niepowodzeń, dobro, które siejemy, rośnie w ciszy i nic nie może nas oddzielić od ostatecznego celu: spotkania z Chrystusem i radości życia w braterstwie ze sobą na wieczność. To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi i siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie. Niech nikt nie czuje się wykluczony z tego powołania! Każdy z nas, z naszymi ograniczonymi zdolnościami, w swoim stanie życia może być, z pomocą Ducha Świętego, siewcą nadziei i pokoju.
Odwaga, by dać coś z siebie
W związku z tym wszystkim mówię raz jeszcze, tak jak podczas Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie: „Rise up! – Powstańcie!”. Obudźmy się ze snu, wyjdźmy z obojętności, otwórzmy kraty więzienia, w którym czasami się zamykaliśmy, aby każdy z nas mógł odkryć swoje powołanie w Kościele i w świecie, i stać się pielgrzymem nadziei i budowniczym pokoju! Bądźmy pasjonatami życia i zaangażujmy się w pełną miłości troskę o tych, którzy nas otaczają i o środowisko, w którym żyjemy. Powtarzam: miejmy odwagę zaangażować się! Ksiądz Orest Benzi, niestrudzony apostoł miłosierdzia, stający zawsze po stronie najmniejszych i bezbronnych, zwykł powtarzać, że nikt nie jest tak biedny, by nie miał czegoś do dania, i nikt nie jest tak bogaty, by nie potrzebował czegoś otrzymać.
Powstańmy zatem i wyruszmy jako pielgrzymi nadziei, abyśmy, podobnie jak Maryja ze świętą Elżbietą, mogli nieść orędzie radości, rodzić nowe życie i być budowniczymi braterstwa i pokoju.
Rzym, u Świętego Jana na Lateranie, 21 kwietnia 2024 r., w IV Niedzielą Wielkanocną.
FRANCISZEK
vaticannews / BP KEP
Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była dniem modlitwy w obronie życia poczętego
Zachęcam gorąco, aby najbliższą niedzielę uczynić dniem szczególnej modlitwy w obronie życia poczętego. Proszę, aby we wszystkich kościołach w Polsce, na każdej Mszy Świętej, modlić się w tej intencji – napisał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w Apelu o modlitwę w intencji ochrony życia osób nienarodzonych.
„W nawiązaniu do opublikowanego wczoraj Stanowiska ws. poszanowania życia ludzkiego w fazie prenatalnej i w związku z toczącą się debatą nad polskim ustawodawstwem, ograniczającym prawo do życia dzieciom nienarodzonym”, Przewodniczący Episkopatu zachęcił, „aby najbliższą niedzielę uczynić dniem szczególnej modlitwy w obronie życia poczętego. Proszę, aby we wszystkich kościołach w Polsce, na każdej Mszy Świętej, modlić się w tej intencji”.
Przewodniczący KEP podkreślił, że „życie jest darem Bożym i jako takie jest niezbywalnym prawem każdego człowieka, dlatego trzeba je chronić i wspierać na każdym etapie jego rozwoju. Szacunek wobec życia, które należy do najważniejszych wartości, jest jedną z podstawowych powinności każdego człowieka”.
Odnosząc się do zaplanowanego na najbliższą niedzielę Narodowego Marszu Życia, który będzie odbywać się pod patronatem Konferencji Episkopatu Polski, abp Wojda przyznał, że „będzie on manifestacją szacunku wobec życia poczętego, przyjęcia tego życia w miłości oraz wyrazem uznania wobec trudu rodzicielstwa, zapewniającego dzieciom możliwość wzrostu i rozwoju”.
BP KEP
Publikujemy pełny tekst Apelu:
APEL
PRZEWODNICZĄCEGO KONFERENCJI EPISKOPATU POLSKI
O MODLITWĘ W INTENCJI OCHRONY ŻYCIA OSÓB NIENARODZONYCH
Życie jest darem Bożym i jako takie jest niezbywalnym prawem każdego człowieka, dlatego trzeba je chronić i wspierać na każdym etapie jego rozwoju. Szacunek wobec życia, które należy do najważniejszych wartości, jest jedną z podstawowych powinności każdego człowieka.
Miliony osób na całym świecie podejmują nieustannie starania, aby chronić ludzkie życie, zwłaszcza to najbardziej bezbronne, poczęte i jeszcze nienarodzone oraz ukazywać wszystkim jego piękno i wartość. Również w naszej ojczyźnie podejmowane są liczne inicjatywy w jego obronie, jak choćby zaplanowany na najbliższą niedzielę Narodowy Marsz Życia. Będzie on manifestacją szacunku wobec życia poczętego, przyjęcia tego życia w miłości oraz wyrazem uznania wobec trudu rodzicielstwa, zapewniającego dzieciom możliwość wzrostu i rozwoju.
W nawiązaniu do opublikowanego wczoraj Stanowiska ws. poszanowania życia ludzkiego w fazie prenatalnej i w związku z toczącą się debatą nad polskim ustawodawstwem, ograniczającym prawo do życia dzieciom nienarodzonym, zachęcam gorąco, aby najbliższą niedzielę uczynić dniem szczególnej modlitwy w obronie życia poczętego. Proszę, aby we wszystkich kościołach w Polsce, na każdej Mszy Świętej, modlić się w tej intencji.
Ufam, że starania milionów ludzi dobrej woli zaowocują jeszcze większą ochroną życia osób nienarodzonych.
✠ Tadeusz Wojda SAC
Arcybiskup Metropolita Gdański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Gdańsk, 12 kwietnia 2024 roku
STANOWISKO
PRZEWODNICZĄCEGO KONFERENCJI EPISKOPATU POLSKI
WS. POSZANOWANIA ŻYCIA LUDZKIEGO W FAZIE PRENATALNEJ
Magisterium Kościoła od zawsze chroni ludzkie życie od poczęcia. Deklaracja o nieskończonej ludzkiej godności, opublikowana w Watykanie 8 kwietnia br., przypomina, że godność każdej istoty ludzkiej ma charakter przyrodzony i przysługuje jej od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci (Dignitas infinita 47).
Św. Jan Paweł II pisał: Wśród wszystkich przestępstw przeciw życiu, jakie człowiek może popełnić, przerwanie ciąży ma cechy, które czynią z niego występek szczególnie poważny i godny potępienia (…). Dzisiaj jednak świadomość jego zła zaciera się stopniowo w sumieniach wielu ludzi. (…) Wobec tak groźnej sytuacji szczególnie potrzebna jest dziś odwaga, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazywać rzeczy po imieniu, nie ulegając wygodnym kompromisom czy też pokusie oszukiwania siebie (Evangelium vitae 58).
Polska Konstytucja zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia (art. 38), a także chroni macierzyństwo, rodzicielstwo i rodzinę (art. 18). To prawo podstawowe, którego nikt nie powinien naruszać.
Nienarodzone dzieci są najbardziej bezbronne i niewinne ze wszystkich ludzi. Aborcja niesie zagrożenie również dla kobiet i ich najbliższych, a także dla całego społeczeństwa. Powoduje poważne zagrożenia zdrowia kobiet, co prowadzi do wielkiego, długotrwałego cierpienia matek zarówno w aspekcie fizycznym, psychicznym, jak i duchowym. Proaborcyjna propaganda fałszywie głosi, że jest to ich wolny wybór i prawo. Jednak żadne słowo nie jest w stanie zmienić rzeczywistości: przerwanie ciąży jest – niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane – świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem (Evangelium vitae 58).
Jest niezwykle ważne, aby kobieta w trudnej sytuacji życiowej zawsze mogła liczyć na wszechstronną pomoc, co od lat czyni zarówno Kościół, jak i organizacje pozarządowe oraz instytucje państwowe.
Papież Franciszek podczas audiencji generalnej 20 marca 2024 roku zwrócił się do Polaków: Myśląc o waszej ojczyźnie, chciałbym odnieść do niej moje marzenie, jakie kilka lat temu wyraziłem pisząc o Europie. Niech Polska będzie ziemią, która chroni życie w każdym jego momencie, od chwili, gdy pojawia się w łonie matki, aż do jego naturalnego kresu. Nie zapominajcie, że nikt nie jest panem życia czy to swojego, czy też innych.
Usilnie proszę wszystkich ludzi dobrej woli o otoczenie troskliwą opieką życia nienarodzonych dzieci oraz ich matek, o sprzeciw wobec kultury wykluczenia, która odbiera najbardziej bezbronnym i słabym osobom podstawowe prawo – prawo do życia.
✠ Tadeusz Wojda SAC
Arcybiskup Metropolita Gdański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Gdańsk, 11 kwietnia 2024 roku
7 kwietnia, Niedziela Bożego Miłosierdzia jest świętem patronalnym Caritas i rozpoczyna Tydzień Miłosierdzia. Słowo Przewodniczącego Komisji Charytatywnej Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Miłosierdzia (7 kwietnia 2024)
„…każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał” (1J 5, 1)
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Dzisiaj, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, Caritas będąca duszpasterską instytucją charytatywną Kościoła katolickiego obchodzi swoje patronalne święto. W to dzisiejsze święto rozpoczynamy też kolejny Tydzień Miłosierdzia. Najważniejszym celem każdego takiego tygodnia jest szeroko pojęta promocja i kształtowanie wyobraźni miłosierdzia. W tym roku będzie przyświecać nam hasło: „…każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał” (1J 5, 1). To hasło stanowią słowa św. Jana Apostoła z dzisiejszej drugiej lekcji. W tych słowach nietrudno rozpoznać przykazanie miłości Boga i bliźniego, ze szczególnym uwzględnieniem daru życia. Bóg przedstawiony jest tu jako źródło i dawca życia, zaś człowiek jako ten, który to życie od Niego otrzymał. Hasło tegorocznego Tygodnia Miłosierdzia łączy się też z przypadającą w tym czasie Uroczystością Zwiastowania Pańskiego, która obchodzona jest jako Dzień Świętości Życia.
Życie każdego człowieka jest darem Bożej miłości. O ten dar Bóg w szczególny sposób zatroszczył się, gdy „Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Dar życia wiecznego, będący owocem zbawczego dzieła wykonanego dla nas, ukazuje Jezus po swoim zmartwychwstaniu, gdy przychodzi do Wieczernika mimo drzwi zamkniętych, przynosząc radość i pokój. W tym wydarzeniu, o którym opowiada dzisiejsza Ewangelia, w jakiejś mierze odsłania się nasza chwalebna przyszłość, którą jest życie wieczne, życie w obfitości. Za tym właśnie życiem, które przynosi zmartwychwstały Pan, tęskni serce każdego człowieka, bo każde serce pragnie być szczęśliwe. Zmartwychwstanie Chrystusa potwierdza obietnicę naszego przyszłego zmartwychwstania, które wypełni też najgłębsze pragnienie naszego serca.
Bóg, będąc dawcą życia doczesnego i wiecznego, zasługuje na naszą miłość. Ale jednocześnie zaznacza, że pragnie takiej miłości, która wyraża się przez miłość bliźniego: „…każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał” (1J 5, 1). Innymi słowy, nie można miłować Boga, nie miłując swego bliźniego. A miłujemy Boga i bliźniego wtedy, gdy zachowujemy Boże przykazania, jak zaznacza w swoim liście św. Jan Apostoł (1J 5, 2n). A gdy nasz bliźni potrzebuje pomocy i my tę pomoc mu okazujemy, to wtedy miłość staje się miłosierdziem.
W służbie miłosierdzia właśnie podejmowane są wszystkie dzieła Caritas, której celem jest niesienie pomocy tym, którzy jej potrzebują. Ta pomoc organizowana w sposób charyzmatyczny i systemowy obejmuje najważniejsze życiowe potrzeby, zarówno w zakresie materialnym jak i duchowym. Caritas to ogromna instytucja charytatywna Kościoła katolickiego. W wymiarze naszego kraju w jej skład wchodzą: Caritas Polska, diecezjalne Caritas, parafialne zespoły Caritas oraz szkolne i akademickie koła Caritas.
Wyzwania, jakie stoją obecnie przed Caritas, to rosnące potrzeby pomocowe w kraju i kryzysy humanitarno-rozwojowe na świecie. Jednym z ważniejszych tu obszarów jest pomoc Ukrainie, która prowadzona jest nie tylko na miejscu, gdzie zniszczenia wojenne odzierają ludzi z dostępu do podstawowych dóbr materialnych, ale też w Polsce, gdzie nadal udzielana jest pomoc uchodźcom i migrantom w 28 centrach przy Caritas diecezjalnych.
Ponadto Caritas Polska prowadzi systematyczną, i to w znaczącym zakresie, pomoc medyczną dla mieszkańców Jemenu, gdzie od dziesięciu lat trwa wojna domowa. Pomoc humanitarna i rozwojowa prowadzona jest także na Bliskim Wschodzie, szczególnie w Ziemi Świętej, w Syrii, Libanie czy Strefie Gazy. Tam, wiodący i flagowy dla Caritas program „Rodzina Rodzinie” pozwala nieść wsparcie finansowe rodzinom wielodzietnym, ubogim, bezpośrednio narażonym na skutki wojny, ale także pomaga wspierać rozwój mikroprzedsiębiorstw, które pozwalają na samodzielne utrzymanie się rodzin. Caritas pomaga też w Ameryce Łacińskiej, w tym szczególnie w Wenezueli i Kolumbii, w kilku krajach Afryki Subsaharyjskiej, Nepalu czy Afganistanie. Łącznie na całym świecie Caritas Polska powadzi działania pomocowe w ponad 35 krajach.
Podobnych wyzwań nie brakuje również w Polsce. Potrzebujących pomocy jest wielu. Wśród nich są seniorzy, którzy dzięki Caritas i współdziałających z nią różnych instytucji, otrzymują wsparcie m.in. w postaci kart „Na codzienne zakupy”. Towarzyszą im też wolontariusze w codziennych trudnościach i różnego rodzaju niedomaganiach związanych z wiekiem. Równie ważną grupą społeczną są dzieci i młodzież. Od lat Caritas organizuje dla nich wakacyjne wyjazdy, a w ramach programu „Tornister Pełen Uśmiechu” otrzymują wyprawki szkolne. Szczególną rolę spełnia tutaj też „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”, koordynowane przez parafialne zespoły Caritas. Caritas zajmuje się też wsparciem osób w kryzysie bezdomności, dla których prowadzone są w całej Polsce schroniska, noclegownie, łaźnie czy jadłodajnie. Natomiast w ramach programu „Uratuję Cię” – Caritas organizuje pomoc dla osób wymagających pilnego leczenia. Trzeba tu jeszcze wspomnieć prowadzone przez Caritas Domy Pomocy Społecznej, hospicja stacjonarne i domowe, Domy Samotnej Matki, świetlice socjoterapeutyczne, różnego rodzaju specjalistyczne poradnie, punkty wydawania żywności i wiele innych dzieł, które służą życiu.
Wszystkie dzieła miłosierdzia prowadzone przez Caritas są możliwe dzięki ogromnej życzliwości i ofiarności ludzi wierzących, których ożywia „jeden duch i jedno serce” (Dz 4, 32). Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje niemal stutysięczna społeczność wolontariuszy, którzy całym sercem, z ogromnym zaangażowaniem oddani są niesieniu pomocy potrzebującym. Bogu niech będą dzięki za wszystkich, którzy na co dzień praktykują miłość bliźniego i nie lękają się czynić miłosierdzia, nawet wtedy, gdy łączy się to z wielką ofiarą.
Dzisiaj, w patronalne święto Caritas, tradycyjnie prowadzona jest w całej Polsce zbiórka na cele charytatywne. W imieniu obdarowanych dziękuję za ogromną życzliwość, za każdy gest miłosierdzia, który – zgodnie z obietnicą naszego Pana – jest skarbem gromadzonym w niebie (zob. Łk 12, 33). Ostatni dzień Tygodnia Miłosierdzia (tj. sobota 13 kwietnia) tradycyjnie nazywany jest „Dniem Dobra”, aby w ten sposób bardziej dostrzec, że dobro jest w nas, że dobra jest więcej, że każdy dzień roku zasługuje na to, aby dzielić się dobrem z naszymi bliźnimi. Jakże ważne są tu słowa papieża Franciszka: „Umacniajmy to, co jest dobre i oddawajmy się służbie dobru” (Fratelli tutti, nr 77).
Niech perspektywa życia wiecznego, którą otworzył dla nas zmartwychwstały Pan, inspiruje nas do miłości bliźniego, a także do czynów miłosierdzia, bo ubogich zawsze mamy u siebie (J 12, 8)!
bp Wiesław Szlachetka
Przewodniczący Komisji Charytatywnej
Konferencji Episkopatu Polski
List Rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na Wielkanoc 2024 roku
Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia,
Drodzy Przyjaciele Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II!
Poranek Wielkanocny jest najbardziej radosnym dniem w dziejach świata. Oto życie, które zostało przerwane, rodzi się na nowo. Bóg zaświadcza o tym niezwykłym cudzie osobiście – najpierw przyjmując na siebie wszelkie cierpienia i słabości, łącznie ze śmiercią, a następnie pokonując je w sposób całkowity i nieodwołalny. Rozpacz ustępuje więc dzisiaj miejsca nadziei na definitywne zwycięstwo dobra nad wszystkim, co kojarzymy ze złem.
Czas Zmartwychwstania Pańskiego może kojarzyć się tylko z wielkim światłem. Odtąd nie ma już więcej nocy i ciemności. Biel szat zmartwychwstałego Pana przesłania wszelką czerń zła, które nagromadziło się w dziejach ludzkości. Ta niezwykła jasność, której już nic przesłonić nie zdoła, zwiastuje czasy przyszłe, kiedy to wszyscy zbawieni ludzie odziani w białe szaty zasiądą wokół tronu zwycięskiego Baranka i będą królować na wieki z Chrystusem, zgodnie z wizją Apokalipsy św. Jana.
Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego jest więc wielkim świętem całej ludzkości, ponieważ jako chrześcijanie wierzymy, że wszyscy zmartwychwstaniemy na wzór Chrystusa. Pozostaje jednak niepewność, czy będzie to zmartwychwstanie w pełni radosne, czy osiągniemy ten stan, symbolizowany przez białe szaty zbawionych. Przebywanie wśród świętych wraz z Chrystusem wydaje się nam czymś odległym i nierealnym. Mamy odczucie, że świętość jest zbyt wymagająca, że święci są nieskazitelnymi osobami żyjącymi z daleka od nas, a my nie mamy dostępu do ich kręgu. Jest jednak zupełnie odwrotnie. Wokół nas żyją całe zastępy ludzi dobrych, pokornych, mądrych, głęboko wierzących, a także walczących ze swoją grzesznością, od której nikt nie jest przecież wolny. Dopiero patrząc na ich zamknięte życie, zdajemy sobie sprawę, że ktoś wyjątkowy przebywał w naszym sąsiedztwie i pokazywał na co dzień, że walka o bycie człowiekiem dobrym jest jak najbardziej możliwa.
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II miał w swojej ponad 100-letniej historii takie wyjątkowe postacie profesorów, które zwracały uwagę wielką mądrością, pokorą i dobrocią. Najsłynniejszą z nich był patron naszej uczelni św. Jan Paweł II – przed laty profesor KUL-u kard. Karol Wojtyła. Warto także wspomnieć, że trwają obecnie prace związane z procesami beatyfikacyjnymi innych profesorów naszego uniwersytetu – wybitnych naukowców ks. Wincentego Granata i o. Jacka Woronieckiego. Dopiero jednak ostatnie lata uświadomiły nam, że ludzi zdążających do świętości, żyjących duchem zmartwychwstania, roztaczających wokół siebie blask dobroci mamy również wśród naszych studentów.
W 2021 r. został wszczęty proces beatyfikacyjny Jacka Krawczyka – młodego 25-letniego świeckiego katolika pochodzącego z ziemi rzeszowskiej, który zmarł w opinii świętości 1 czerwca 1991 r. Jacek studiował na KUL teologię i psychologię. Podczas studiów zarówno rówieśnicy, jak i profesorowie zauważyli jego niezwykłą wrażliwość na wskazania Boskie i na potrzeby ludzkie. Był normalnym młodym człowiekiem, uzdolnionym muzycznie, pasjonującym się fotografią, ale równocześnie pragnął służyć ludziom, co uzewnętrzniło się szczególnie w pomocy osobom starszym i chorym. Jego głęboka wiara została poddana bolesnej próbie w ostatnim okresie życia, gdy wykryto u niego chorobę nowotworową. Świadectwem wyjątkowej dojrzałości duchowej Jacka Krawczyka są pozostałe po nim zapiski i listy. W ich świetle jawi się on przede wszystkim jako człowiek wsłuchany w głos Boga i pragnący posłusznie pełnić Jego wolę. Była to postawa zbliżona do zachowania starotestamentalnego Samuela, który na Boże wezwanie odpowiedział pokornie: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,10) oraz „Oto jestem, przecież mnie wołałeś” (1 Sm 3,8).
Przyjrzyjmy się w tym wielkanocnym rozważaniu podstawowym cechom osobowości Sługi Bożego Jacka Krawczyka, które mogą być wzorem nie tylko dla pracowników i studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, lecz także dla wszystkich chrześcijan w naszej ojczyźnie.
1. Świadoma wiara
Źródłem, z którego wyrasta życie osób świętych, jest głęboka wiara. Wymownym świadectwem podejścia do wiary młodego Jacka może być ponad wiek dojrzałe wypracowanie pod tytułem „Dlaczego wierzę?”, jakie napisał podczas nauki religii w pierwszej klasie II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie w grudniu 1981 r. Oto jego fragment: „Wiara pomaga mi w życiu, szczególnie w trudnych okresach. […] Często, będąc załamany, czytam Pismo Święte. […] Człowiek odczuwa potrzebę posiadania kogoś bliskiego. Dla mnie tym bliskim człowiekiem, a zarazem Bogiem, jest Chrystus i Jego Matka. Wiem, że na nich zawsze mogę liczyć. […] Życie bez Boga w sercu, to życie zaprzepaszczone”. Po latach, już jako student KUL-u, Jacek Krawczyk napisał w swoich notatkach duchowych: „Bogu dziękuję za wiarę, bo ona pozwala mi widzieć w człowieku Chrystusa”. Praktycznym zastosowaniem tych słów była posługa Jacka w pogotowiu ratunkowym i w domu rencistów, gdzie nie tylko pomagał chorym, ale i prowadził z nimi rozmowy na temat wiary. Praktykował modlitwę kontemplacyjną i propagował ją wśród swoich bliskich. Potrafił modlić się całą noc, gdy były organizowane czuwania w katedrze. Opiekun studentów, który organizował dla nich wyjazdy integracyjne do sanktuariów na Lubelszczyźnie, napisał w swoim wspomnieniu: „Jacek napełniał innych radością. A kiedy trzeba było, to prowadził rozważania i modlitwę i wtedy wszyscy odkrywali, jaka za tym nieco trzpiotowatym sposobem życia kryje się głębia ducha”.
Sługa Boży Jacek Krawczyk zwracał uwagę na istotny aspekt wiary, jakim jest konieczność jej ciągłego rozwoju. Trzeba przechodzić od wiary w Boga, która może pozostawać tylko na poziomie umysłu, do wiary Bogu, czyli do przyjęcia Go wolą i sercem, a ostatecznie całym swoim życiem. Jeszcze jako uczeń rzeszowskiego liceum Jacek mówił: „Tak często mijamy Chrystusa. Ile razy widzimy Go w oczach ludzi? Stoi w kolejkach, razem z nami, a my Go nie widzimy. Jakże to przykre. On chce do nas dotrzeć, tylko my nie chcemy”. A potem, już jako student KUL-u, pisał: „Jeśli Syn Boży tak daleko posunął się w swej miłości ku nam, że oddał swe życie, a wcześniej nam służył, to czyż my nie mamy czynić tego samego?”. W ten sposób Jacek Krawczyk akcentował, że konsekwencją osobistego uwierzenia Bogu musi być całkowite zawierzenie Mu i wytrwanie w postawie służby. Jego ulubioną, często odmawianą modlitwą były słowa św. Karola de Foucauld: „Potrzebą mej miłości jest oddać się całkowicie w Twe ręce, Boże, bez reszty, z ufnością nieskończoną, bo Ty jesteś moim Ojcem”.
2. Przeżywanie cierpienia w nadziei na ostateczne zwycięstwo
Ostatni etap życia Jacka Krawczyka, naznaczony śmiertelną chorobą nowotworową, był czasem, w którym upodobnił się on do Chrystusa cierpiącego, a równocześnie żył nadzieją, jaką daje zmartwychwstanie. Jego wiara i zaufanie Bogu osiągnęły wówczas szczyt rozwoju. Dał temu świadectwo, pisząc w swoich zapiskach: „Chrystus leczący jest jednym z największych filarów życia chorego. […] Jest to ważne wszędzie tam, gdzie wiara jest słaba i trzeba ją umocnić. Tę słabość Chrystus też leczy”. W czasie największego cierpienia Jacek mówił, że Chrystus kocha go bardziej niż innych, „bo postawił go w samym środku swego krzyża”.
Głęboko przeżywana łączność z męką Jezusa była dla Jacka źródłem ufnej nadziei. Wyraził to w następujących słowach: „Chrystus prowadzi bezpiecznie człowieka, który mu zaufał, […] do zrozumienia prawdy o włączeniu go we własną Ofiarę, którą złożył na Krzyżu. […] Cierpienie nie jest karą, ale łaską, aktem miłości, którym Chrystus powołuje wybraną przez siebie osobę do specjalnego posłannictwa”. Jacek odchodził z tego świata z wielką ufnością, że Chrystus jest blisko niego. W liście skierowanym niedługo przed śmiercią do promotora swojej pracy magisterskiej napisał: „Wiem, że może mnie już niedługo nie być. Nie mąci to jednak mojego spokoju. Znów będzie tak, jak On zechce. […] To, że moje zaufanie rośnie, nie powinno Księdza Profesora dziwić. Wiem, że obecność Chrystusa przy mnie jest sprawą pewną”. Na kilka dni przed śmiercią Jacek zwierzył się w podobny sposób ze swego zaufania Chrystusowi innemu księdzu: „Ufam, że Pan nasz będzie mnie wspomagał, […] że przygotował mi dość siły i wiary i że mnie nie opuści w tej drodze, bez względu na to, dokąd ona wiedzie”.
3. Ludzka i chrześcijańska dojrzałość
Za główny cel swojego życia Sługa Boży Jacek Krawczyk uważał osiągnięcie pełni człowieczeństwa, czyli ludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości. W swoich zapiskach duchowych ubolewał nad tym, że „człowiek stworzony na podobieństwo Boże, nie potrafi znaleźć swego przeznaczenia, a przez to i sensu życia”. Zadanie, które sobie nieustanie stawiał, brzmiało: „Być naprawdę człowiekiem”. Dzięki chorobie zrozumiał, że może to zadanie wykonać tylko poprzez wypełnienie do końca woli Bożej i radykalną realizację postawy chrześcijanina. Choroba i umieranie nie zamknęły go w sobie, ale traktował je jako wielką łaskę, przy pomocy której chciał służyć innym. Jego żona Ewa wyznała, że mimo choroby do końca życia pozostał „bardzo dobrym, czułym, delikatnym i opiekuńczym mężem”. Na kilka godzin przed śmiercią w swej ostatniej notatce napisał: „Szkoda, że nie chcemy być świętymi”.
Postawa Sługi Bożego Jacka Krawczyka jest dla nas przypomnieniem, że trzeba brać życie na serio, nigdy nie traktować go jako okazji do zabawy, ale jako dar od Boga, który należy maksymalnie wykorzystać dla dobra innych ludzi. Będzie to możliwe, gdy spojrzymy na nasze krótkie ziemskie życie z perspektywy ostatecznej, sięgającej nieskończonej przyszłości, jaka czeka nas po zmartwychwstaniu. Do takiego dojrzałego patrzenia na życie ludzkie Jacek zachęcał, mówiąc: „Aby życie było piękne, trzeba najpierw umieć żyć! A życiem przecież nie jest tylko ta nasza chwilowa egzystencja”. Przejawem niezwykłej dojrzałości tego młodego człowieka są też inne jego słowa, które powinny stanowić program życiowy każdego chrześcijanina: „Obym chrześcijaństwo przyjmował w pełni, jako dziecko Boga, Jego syn. […] Obym całą duszą i pełnym miłości sercem mógł Go kiedyś chwalić za dobroć, miłość, wierność. Obym przybliżał innych do Niego”.
4. Uniwersytet katolicki szkołą dojrzałej wiary na drodze do świętości
Jako wspólnota akademicka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II dziękujemy Bogu za Sługę Bożego Jacka Krawczyka, który uświadamia nam misję, jaką mamy spełniać w procesie przekazywania i kształtowania chrześcijańskiej wiary. Jesteśmy uczelnią, która ma służyć przede wszystkim pogłębianiu pierwszego etapu wiary, jakim jest poznanie Bożego Objawienia i przyjęciu go ludzkim intelektem. Ale nasza działalność nie może skończyć się na tym. Wówczas kształcilibyśmy tylko religioznawców, a nie ludzi, dla których wiara jest istotnym elementem życia osobistego i społecznego. Jacek Krawczyk przypomina, że Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II musi uczyć nie tylko wiary w Boga, ale też wiary Bogu, zaufania Jego woli, angażowania całej osoby ludzkiej w relację ze Stwórcą, w której On zajmuje pierwsze miejsce. Chcemy, aby KUL był taką właśnie uczelnią – nauczającą myślenia o świecie i człowieku w duchu chrześcijańskim oraz wychowującą do życia wiarą, czyli w efekcie prowadzącą ku świętości.
Wyrażamy Bogu wdzięczność za to, że przed trzydziestu kilku laty przysłał do naszej wspólnoty uniwersyteckiej wyjątkowego studenta. Mamy nadzieję, że już niedługo będziemy mieli w osobie Jacka Krawczyka nowego orędownika w niebie, wspierającego uniwersytet w pełnieniu zadania przekazywania wiary i kultury chrześcijańskiej kolejnym pokoleniom Polaków. Modlimy się o jego rychłą beatyfikację i o taką modlitwę prosimy wszystkich przyjaciół naszej uczelni.
W imieniu całej wspólnoty akademickiej życzę, aby okres Wielkanocny był czasem głębokiej radości płynącej z nadziei na zmartwychwstanie i wieczne przebywanie z Bogiem w niebie. Niech blask bijący z pustego grobu oświeci nasze ziemskie ścieżki i usunie wszelkie lęki i ciemności. Niech zachęci nas do pójścia w codziennym życiu drogą Chrystusa, która jest często znaczona krzyżem, ale jej koniec jest zwycięski. Niech umocnieniem na tej drodze będą słowa, które wyjątkowy student KUL-u Jacek Krawczyk napisał w 1988 r. do swojej przyszłej żony Ewy: „Nauczyłem się zaufania Bogu i chodzenia Jego torem dla własnego dobra. Jak zawsze boję się Jego decyzji, ale ufam Mu. Wiem, że On prowadzi najlepiej”.
Rektor KUL
Ks. prof. dr hab. Mirosław Kalinowski
Lublin, Wielkanoc 2024
LIST REKTORA PAPIESKIEGO WYDZIAŁU TEOLOGICZNEGO I REKTORA METROPOLITALNEGO WYŻSZEGO SEMINARIUM DUCHOWNEGO WE WROCŁAWIU NA PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY 1 KWIETNIA 2024 R.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Słowo Boże uświadamia nam dzisiaj wyraźnie, że w świecie jest głoszona Prawda
i Ewangelia, ale także jest głoszone kłamstwo i „antyewangelia”.
Ewangelia jest głoszona przez kobiety, które „pospiesznie oddaliły się od grobu (…)
i pobiegły oznajmić to Jego uczniom” (Mt 28, 8). Grób oznacza stan grzechu, czyli śmierć duchową, dlatego pospieszne odejście kobiet od grobu wyraża w głębszym sensie potrzebę szybkiego zerwania z grzechem i grzesznym stylem życia. Kobiety chcą podzielić się swoim odkryciem prawdy i przekazać innym to, co poznały i co przyjęły. O dzieleniu się dobrem mówi Apostoł Piotr: „Służcie sobie nawzajem takim darem, jaki każdy otrzymał” (1P 4, 10).
„A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: Witajcie!” (Mt 28, 9). Pan Jezus wychodzi naprzeciw tym, którzy już idą drogą zbawienia. Wychodzi im naprzeciw, aby ich umocnić
i obdarzyć darami łaski. Słowo pozdrowienia: „Witajcie!” zawiera w sobie błogosławieństwo, które powiększa radość kobiet. Głoszenie dobrej nowiny przynosi radość i zawsze powinno mu towarzyszyć. Św. Urszula Ledóchowska napisała, że „uśmiech może wlać do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa” (Liturgia Godzin, tom III, 29.05), a św. Matka Teresa lubiła powtarzać, że pokój zaczyna się od uśmiechu. Najlepiej ewangelizujemy, kiedy przyciągamy do Pana Jezusa, promieniując Jego radością.
Kobiety nie otrzymały łaski na próżno, o czym świadczy ich zachowanie: „One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon” (Mt 28, 9). W ten sposób wyrażają wiarę w to, że Chrystus zmartwychwstał i że On jest Bogiem. Kobiety czynią to, o czym mówi Psalmista: „Padnijmy u podnóżka stóp Jego” (Ps 132/131, 7). Św. Jan Chryzostom, komentując zachowanie kobiet, zauważa, że każdy z nas może czynić to samo, przeżywając spotkanie z Panem w sakramentach Kościoła: „Wy także możecie objąć dzisiaj nie tylko stopy, ale i ręce oraz przenajświętszą głowę. Także wy możecie dostąpić owych tajemnic z czystym sumieniem” (Jan Chryzostom, Comm. Matt. 89, 3). Pan Jezus zwraca się do kobiet: „Idźcie i oznajmijcie moim braciom” (Mt 28, 10). W ten sposób powierza im misję ewangelizacyjną. Posyła ich do „braci”, aby przekazały im dobrą nowinę o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią. Tymi „braćmi Pana” są nie tylko Jego uczniowie, ale w szerszym znaczeniu także wszyscy ludzie. Nasz Pan i Zbawiciel zjednoczył się bowiem z każdym człowiekiem przez przyjęcie ludzkiej natury i przelał swoją zbawczą krew na krzyżu dla zbawienia wszystkich ludzi.
Obok Ewangelii o zbawieniu pojawia się jednak „antyewangelia”. Słyszymy, że „niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali” (Mt 28, 11-13). Arcykapłani i starsi nie przyjmują znaku, o którym mówił im Pan Jezus: „Jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi” (Mt 12, 40), nie chcą się nawrócić i uwierzyć. Zacinają się w złości zamiast przyjąć znak i szukać żywego, zmartwychwstałego Pana. Polecają więc żołnierzom, żeby mówili nieprawdę. Prorok Jeremiasz mówi o takich ludziach: „Przyzwyczaili swój język do kłamstwa” (Jr 9, 4). Pieniądze złożone na ofiarę świątynną przeznaczają na opłacenie kłamstwa. A żołnierze „wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono” (Mt 28, 15). O mocy pieniądza, który nawet ucznia Pana Jezusa skłonił do zdrady, mówi mędrzec w Księdze Koheleta: „Pieniądz na wszystko pozwala” (Koh 10, 19). Zapłata za kłamstwo ze strony arcykapłanów i starszych oraz przyjęcie pieniędzy za jej rozpowiadanie świadczą o moralnym zepsuciu tych ludzi.
Przekupienie strażników jest w istocie ucieczką przed prawdą - ucieczką, która prowadzi do absurdu. Już św. Augustyn zauważył, że w rozmowie ze strażnikami można łatwo wykazać kłamstwo, stawiając pytanie o to, czy wtedy, kiedy do grobu przyszli uczniowie Jezusa, oni czuwali czy spali? Jeśli powiedzą, że czuwali, to dlaczego nie złapali uczniów? A jeżeli powiedzą, że spali, to jak mogli ich widzieć? Nieprawdopodobne w tej wymyślonej narracji jest to, że wszyscy pełniący straż rzymscy żołnierze spali na służbie, a zupełnie absurdalne, że podczas tego snu widzieli złodziei i poznali, że to byli uczniowie Jezusa. Równie nieprawdopodobne jest to, żeby kilku zalęknionych uczniów próbowało wykraść ciało Jezusa z grobu zamkniętego ciężkim kamieniem i strzeżonym przez żołnierzy – i to bez zbudzenia strażników! Przy takiej kradzieży byłoby absurdalne rozebranie ciała z płótna pogrzebowego, staranne poskładanie go i pozostawienie na płycie grobowej obok równie starannie zwiniętej chusty, która była na głowie Jezusa. Kłamstwo okazuje się nielogiczne i absurdalne, a jednak są ludzie, którzy je przyjmują i powtarzają.
Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu stoi zawsze po stronie prawdy, która wyprowadza z grobowej pustki, nadając sens życiu ludzkiej osoby. Misja naszej Uczelni wpisuje się w misję ewangelizacyjną, którą rozpoczęły kobiety, głosząc dobrą nowinę o zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Dziękujemy z całego serca wszystkim naszym dobrodziejom, którzy wspierają duchowo i materialnie Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu oraz Metropolitalne Wyższe Seminarium Duchowne, które jest integralną częścią Wydziału. Dziękujemy duszpasterzom, katechetom i wszystkim, którzy współpracują z nami w głoszeniu Ewangelii. Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzymy prawdziwej radości ze spotkania z Tym, który żyje jako Baranek zabity i ciągle wychodzi nam naprzeciw ze swoją łaską. Życzymy też duchowej siły do przezwyciężania wszelkiego kłamstwa, aby zawsze zwyciężała Prawda, która nas zbawia.
Z modlitwą i Bożym błogosławieństwem
Ks. prof. dr hab. Włodzimierz Wołyniec Rektor Metropolitalnego Wyższego Seminarium
Ks. prof. dr hab. Sławomir Stasiak Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu
Wrocław, 1 kwietnia 2024 r.